piątek, 31 października 2014

Pieczona dynia na Halloween

Dzisiaj 31 października, co oznacza, że mamy Halloween. U nas na osiedlu zaraz się zacznie. Dzieci sąsiadów będą dzwonić do drzwi i prosić o cukierki. Paczki mam już więc w pogotowiu, podobnie z moją torbą do szpitala ;) a dla nas, na halloweenową kolację przygotowałam oczywiście dynię :) ale w trochę innej postaci niż dotychczas była preferowana w moim domu. To nie będzie zupa-krem (ZUPA HALLOWEENOWA 2013 >>> zobacz przepis), ani ciasto (DYNIOWA PAJĘCZYNKA 2013 >>> zobacz przepis), które robiłam w zeszłym roku ale będzie to zupełnie coś innego. Po prostu ją zapieczemy i dodamy kozi ser, pomarańcze oraz samodzielnie przygotowane pesto z orzechów włoskich i świeżej kolendry. Uwierzcie mi na słowo pisane ;) gdy to wszystko, w połączeniu, prosto z widelca, trafi do waszych ust, to oszalejecie ;) orgazm kubków smakowych gwarantowany ;)


PRZEPIS:

Najpierw zabieramy się za dynię, dokładnie ją myjemy i wycieramy. Kroimy na pół i jeszcze raz na pół. Wyciągamy "wnętrzności" ;) A teraz dalej używamy noża tak aby powstały około 4 centymetrowe plastry dyni.
Z piekarnika wyciągamy blachę, rozkładamy na niej papier do pieczenia oraz uprzednio przygotowane plastry dyni. Każdy kawałek polewamy oliwą z oliwek a następnie posypujemy solą. Zapiekamy w piekarniku o temperaturze 200 stopni przez około 40 minut. Pieczenie góra-dół.


Gdy dynia nabiera miękkości w piekarniku czas zabrać się za pesto. Do plastikowego wysokiego pojemnika wrzucamy świeżą kolendrę, orzechy włoskie, oliwę z oliwek, czosnek, sok z pomarańczy i trochę soli - wedle uznania. Dokładnie miksujemy i próbujemy.

Sprawdzamy naszą dynię, powinna być już dobra. Wyciągamy ją z piekarnika i układamy na dużym płaskim talerzu. A na niej: obraną ze skórki, pokrojoną w plastry lub ćwiartki pomarańczę, kawałki sera koziego twarogowego oraz pesto. Zajadamy póki ciepłe :)


SKŁADNIKI (na 2 porcje):
  • 1 mała dynia (ja użyłam Hokkaido);
  • 6 łyżek oliwy z oliwek;
  • sól do smaku;
  • 1 pomarańcza;
  • ser kozi typu twarogowego (małe opakowanie);
PESTO:
  • 1/5 - 2 garści świeżej kolendry;
  • 1/2 szklanki obranych orzechów włoskich;
  • 5 łyżek soku z pomarańczy;
  • 1 ząbek czosnku (dosyć duży);
  • sól do smaku.
SMACZNEGO !!!

piątek, 24 października 2014

Bananowo-kokosowo-migdałowo, po prostu śniadanie!

Rzadko używam mleka kokosowego. Tak naprawdę do tej pory stosowałam go w dwóch potrawach i to raczej typowo obiadowych. Ostatnio odkryłam jednak jego całkiem nowe możliwości, które wykorzystałam przy naszym sobotnim śniadaniu. Niektóre kulinarne eksperymenty pozostawiam sobie na weekend, na wypadek gdyby nie wyszło jest jeszcze czas aby przygotować coś nowego do jedzenia. Tym razem jednak nie było takiej potrzeby. Niech Was nie zmyli ilość, naprawdę można zaspokoić pierwszy głód ;) Ja z podanej poniżej listy produktów przygotowałam dwie porcje.


Mleko kokosowe posłuży nam jako baza do gotowania ryżu bowiem użyjemy właśnie jego plus pół szklanki wody. Oczywiście ryż gotujemy tyle ile zalecane jest na opakowaniu. Gdy osiągnie już odpowiednią miękkość przekładamy go do miseczek, posypujemy wiórkami kokosowymi, rodzynkami, całymi lub posiekanymi migdałami oraz kawałkami banana. 


Potrawy nie słodzimy, dodaj więcej rodzynek lub innych suszonych owoców jeżeli lubisz aby było naprawdę słodko. Polecam jednak początkowo spróbować właśnie tę wyżej opisaną wersję.


SKŁADNIKI:
  • 200 ml mleka kokosowego;
  • pół szklanki wody;
  • 2 banany;
  • 2 garści rodzynek;
  • 2 garści migdałów;
  • wiórki kokosowe;
  • szczypta soli.
SMACZNEGO !!!

wtorek, 21 października 2014

Wypchany bakłażan

Bakłażan jest dosyć specyficzny w swoim smaku i w odróżnieniu od cukinii nie każdemu smakuje. Musi być odpowiednio przyprawiony aby wydobyć z niego to co najlepsze. Za każdym razem gdy przygotowuje tę potrawę coś dodaje i zmieniam w składnikach. Ta wersja, na moje obecne gusta, wydaje mi się najbardziej odpowiednia. Jednak w przyszłości może się okazać, że znów coś wymyślę, jak wiadomo kobieta zmienną jest ;) a eksperymenty w kuchni to normalna sprawa dla  każdej pani domu. Mam wrażenie, że właśnie dzięki tym przypalonym ciastom i niedosolonym zupom najwięcej się uczymy. Kto bowiem nie próbuje ten się nie nauczy. ;)


Bakłażany myjemy i wycieramy do sucha. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i układamy na niej przekrojone wzdłuż i ponacinane w kostkę bakłażany. Najpierw skórką do góry, do piekarnika na 200 stopni - 10 minut. Po tym czasie przekładamy na drugą stronę i ponownie ustawiamy ten sam czas pieczenia. Ważne aby ponacinać bakłażany wówczas łatwiej będzie nam wyciągnąć potrzebny miąższ. 
W czasie gdy bakłażany miękną w piekarniku możemy zająć się nadzieniem. Wyciągamy pomidory ze słoika i kroimy w kostkę. Wrzucamy do niewielkiej miski. Następnie ścieramy ser żółty i dorzucamy do tego samego naczynia. Kolejno wsypujemy oregano, bazylię i tymianek oraz startą skórkę z jednej cytryny. Na końcu dodajemy drobno posiekany ząbek czosnku i olej ze słoika z pomidorami suszonymi. Mieszamy wszystkie składniki.

Gdy skończy się czas pieczenia wyciągamy bakłażany i wyjmujemy miąższ uważając by nie naruszyć skórki. Przerzucamy go do miski z nadzieniem, doprawiamy solą i pieprzem. Przekładamy nadzienie ponownie do foremek, które zrobiliśmy z bakłażanów. Całość wstawiamy do piekarnika na 220 stopni - 10 minut. Ważne aby, w jednym i drugim pieczeniu, ustawić tylko grzanie góra-dół, nie termoobieg.


SKŁADNIKI:
  • 2 bakłażany;
  • 1 cytryna a dokładnie otarta z niej skórka;
  • 100 g suszonych pomidorów w oleju;
  • 4 łyżki oleju ze słoika z pomidorami suszonymi;
  • 130 g żółtego sera;
  • łyżeczka oregano, tymianku i bazylii;
  • 1 ząbek czosnku;
  • do posypania - natka pietruszki;
  • można również całość skropić sokiem z limonki.
SMACZNEGO !!!

sobota, 18 października 2014

Zapiekanka po meksykańsku

Tortille, jak do tej pory wykorzystywałam je w tradycyjny sposób, czyli tak jak najczęściej możemy zjeść na domowych imprezach... jako wrapy, przygotowywane pod różnymi postaciami. Szybkie, uniwersalne, z dobrym sosem zawsze "miały branie". Jednak z reguły serwowane na zimno, jako przekąska. Teraz postanowiłam wypróbować zupełnie inny przepis. I przygotować z tortilli całkiem pożywny i bardzo smaczny obiad. Naprawdę pomimo faktu, że nie zawiera mięsa, można się nim obficie najeść, mięsożercom polecam chociaż spróbować.


SALSA:

Na dosyć dużej i głębokiej patelni rozgrzej oliwę, wsyp pokrojoną w kostkę cebulę, obraną ze skórki i również poszatkowaną czerwoną paprykę a także drobno posiekaną papryczkę chilli. Dodaj soli, wymieszaj dokładnie, przykryj pokrywką i duś na niewielkim ogniu około 15 minut. Sprawdzaj od czasu do czasu jak z miękkością papryki. Na koniec dosyp poszatkowaną kolendrę. Gdy składniki na patelni "dojrzeją" pora dorzucić świeże pomidory oraz dolać dobrej jakości przecier pomidorowy. I ponownie duś na małym ogniu około 15 minut.

NADZIENIE:

Następnie przygotuj w oddzielnej misce nadzienie. Wymieszaj odcedzoną czarną fasole i kukurydzę, dodaj również starty żółty ser. Jednak nie wrzucaj całego sera, zostaw trochę do posypania na wierzch zapiekanki. Wymieszaj składniki.

 

Gdy sos i nadzienie mamy gotowe możemy zabrać się za formowanie zapiekanki. W żaroodpornym, szklanym naczyniu układamy kolejno: najpierw kilka łyżek sosu na dno. Następnie dwie tortille a na nie kilka łyżek nadzienia i sosu. Czynności powtarzamy aż do ostatnich dwóch tortilli, które będą kończyły zapiekankę. Na tych ostatnich tortillach rozprowadzamy jeszcze kilka łyżek salsy i rozsypujemy żółty ser. Teraz wszystko do piekarnika na 10 minut w temperaturze 200 stopni. Po tym czasie zostaw jeszcze meksykańską zapiekankę w wyłączonym piekarniku na 15 minut.

 

SKŁADNIKI:

SALSA:
  • 1 cebula;
  • 1 czerwona papryka;
  • 1 zielona papryczka chilli;
  • 6 pomidorów gruntowych;
  • ok. 300 ml przecieru pomidorowego;
  • 2 garści poszatkowanej, świeżej kolendry;
  • oliwa z oliwek, sól.
NADZIENIE:
  • 1 paczka tortilli (8 sztuk);
  • 2 puszki kukurydzy;
  • 2 puszki czarnej fasoli;
  • ok. 300 g startego, żółtego sera.
SMACZNEGO!!!

wtorek, 14 października 2014

Szatańsko czekoladowy tort z malinami

Zastanawia Was skąd ta jedynka na moim, skromnym torcie? Otóż dokładnie rok temu, 14 października 2013 r. zamieściłam pierwszy przepis na blogu i ruszyła "maszyna" :) Gabi miała wtedy 9 miesięcy a ja powoli odnajdowałam się w nowej roli MAMY. Gdy patrzę dzisiaj na to co minęło wydaje mi się, że upłynęło znacznie więcej czasu, bowiem tyle rzeczy się wydarzyło. Blog jednak przetrwał pomimo częściej lub rzadziej zamieszczanych przez mnie postów oraz pomimo moich obaw co do problemów z pogodzeniem domu, pracy i właśnie mojego internetowego, kulinarnego "pamiętnika" ;)

Pierwszym zamieszczonym przepisem była focaccia z koktajlowymi pomidorkami. Wówczas na mojego nowo powstałego bloga zajrzało 39 osób, cieszyłam się jak głupia gdy rosła łączna liczba wyświetleń. Jednak już po następny przepis świąteczny pasztet wegetariański, który zamieściłam 2 miesiące później, do dzisiaj zajrzało ponad 600 osób. Podobnie było ze zdrowymi ciasteczkami na pierwszy dzień zimy - ponad 450 odwiedzin. To bardzo cieszy ponieważ po pierwsze daje ogromną satysfakcję, że to co przygotowujesz jest również interesujące dla innych a poza tym pozwala wierzyć, że ktoś z Was (odwiedzających bloga) sam kiedyś spróbuje upichcić, któryś z przepisów.

Receptury oraz potrawy się zmieniały, dochodziły nowe, mijały dni, miesiące i pory roku. W międzyczasie tworzyłam nowe zakładki jak: "Muzyka do gotowania", "Kuchenne gadżety" czy jedna z ostatnich - "DIY" czyli "do it yourself". Zmieniał się też co sezon baner główny i poszczególne animacje. Jednak jak zawsze na pierwszym miejscu była kuchnia, przepisy i zdjęcia wykonanych potraw. I tak już będzie do końca mojego lub bloga ;)


Na pierwsze blogowe urodziny, które świętowaliśmy w gronie rodzinnym, postanowiłam przygotować właśnie czarci tort z malinami. Jest on czekoladowy, jednak nie jest tym z gatunku bardzo słodkich bowiem używa się gorzkiej czekolady w polewie. Zachęcam do jego spróbowania, naprawdę ciekawa alternatywa dla popularnych, kremowych tortów. Warstwy-spody ciasta można przygotować dzień wcześniej co zdecydowanie ułatwia i daje nam dodatkowy czas do przygotowania przyjęcia następnego dnia. Potrzebne nam są tylko dwie takiej samej średnicy tortownice (około 22-23 cm) z wyjmowanym spodem. Upieczone i ostygnięte spody możesz zawinąć w folię i odstawić jeszcze do pojemnika z przykrywką. Tak zabezpieczone spokojnie w świeżości przetrwają do następnego dnia.


CIASTO:

Przed rozpoczęciem przygotowywania ciasta zajmij się foremkami, natłuść je masłem i przyklej do dna oraz ścianek papier do pieczenia. Następnie odstaw na bok i zabierz się za spody. Wykorzystaj średniej wielkości miskę i wsyp do niej kakao oraz 100 g cukru trzcinowego, zalej wrzątkiem i wymieszaj. Odstaw na bok. Teraz w mikserze utrzyj ze sobą masło z białym cukrem, aż powstanie gładka masa. Po wykonaniu tych czynności zabierz się za suche składniki, przygotuj oddzielną miskę, przesiej do niej mąkę, proszek do pieczenia i sodę. Wymieszaj wszystko dokładnie drewnianą łyżką.
Wracamy do miksera, w którym jest już cudownie gładka masa z masła i cukru. Dorzucamy jedno jajko i mieszamy, po chwili wsypujemy łyżkę suchych składników, miksujemy. Po czym dodajemy drugie jajko i znów suche składniki. I tak powoli wsypuj resztę. Gdy dokładnie wszystko zmiksujesz możesz teraz dolać kakao z cukrem i wrzątkiem. Ponownie wymieszaj.
Tak przygotowaną miksturę wylej równomiernie do dwóch tortownic. Piecz około 30 min w temperaturze 180 stopni. Gdy skończysz pieczenie nie wyjmuj od razu spodów tylko uchyl drzwiczki piekarnika i pozostaw jeszcze ciasto na 10 min.

POLEWA:

Do średniej wielkości rondla wlej wodę, dorzuć 25-30 g cukru trzcinowego i około 175 g masła. Na małym ogniu wszystko rozpuść. Po chwili płyn zawrze wówczas nadszedł czas aby zdjąć go z ognia i dorzucić pokruszoną w kostkę czekoladę. Kołysz rondlem tak aby czekolada trochę się podgrzała, odstaw na 1-2 minuty. Po tym czasie wymieszaj składniki. Najlepiej za pomocą trzepaczki. Tak postępując powinieneś uzyskać gładką konsystencję kremu do naszego tortu.
Jednak polewa nie jest jeszcze gotowa aby jej użyć, musi przestygnąć i troszkę stężeć. Aby tak się stało odstaw ją na bok na około 45 minut. Mieszaj ją od czasu do czasu. 


TORT:

Przygotuj teraz szklaną (lub dowolną) paterę, ułóż na niej jeden ze spodów, posmaruj go obficie polewą czekoladową i poukładaj niezdarnie maliny, jednak w taki sposób aby pokryły 2/3 wielkości ciasta. Następnie przykryj drugą warstwą ciasta. Ponownie polej wszystko czekoladową miksturą. Śmiało niech leje się bokiem strumieniami. Później wszystko wytrzesz na błysk ;) Na górze ciasta również poukładaj maliny, jednak tutaj zrób to jak chcesz, jak akurat Tobie pasuje ;) 

SKŁADNIKI:

NA CIASTO:
  • 230 g mąki pszennej;
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia;
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej;
  • 50 g kakao w proszku;
  • 100 g cukru trzcinowego;
  • 250 ml wrzątku;
  • 125 g masła;
  • 150 g białego cukru.
NA POLEWĘ:
  • 2 tabliczki gorzkiej (dobrej jakości min. 70 % kakao) czekolady;
  • 175 g masła;
  • 30 g cukru trzcinowego;
  • 125 ml wody. 
SMACZNEGO!!! Świętujcie ten dzień razem ze mną i trzymajcie kciuki za kolejny, blogowy, kulinarny, smaczny rok ;) 


sobota, 11 października 2014

Pomarańczowe tosty

Niech Was nie zmyli gruszka na talerzu ;) Tosty są w przewadze o smaku pomarańczowym, jeżeli chcesz zachować tylko i wyłącznie ten aromat użyj również dżemu z tych samych owoców. Jeżeli natomiast chcesz użyć tego, który masz akurat w domu - śmiało, ja skorzystałam z truskawkowego. Uprzedzam jest to śniadanie z kategorii: bardzo niezdrowe i bardzo słodkie, z cyklu: ciążowe zachcianki ;) Smażymy na maśle, jest dużo słodkiego dżemu,  pełnotłustego mleka i pieczywo. Jedynym nie słodkim dodatkiem jest kawa ;) to tak troszeczkę dla zachowania równowagi.


Przygotowujemy głęboki talerz, w którym łączymy ze sobą jajka, mleko, skórka z pomarańczy i cynamon. Dokładnie mieszamy trzepaczką. W tak przygotowanej miksturze moczymy kromki ciemnego pieczywa (lub dowolnego, które akurat posiadamy), pozwalając aby nasiąknęły dokładnie płynem. Następnie smażymy na maśle kilka minut, uważając aby nie przypalić (używając masła klarowanego będzie to jednak trudne ;)) 
W oddzielnym rondelku zagotowujemy sok pomarańczowy i dżem o wybranym smaku. Gdy zawrze zmniejszamy "płomień" i jeszcze chwilkę gotujemy. Odstawiamy na bok i kończymy smażenie tostów. Gotowe przekładamy na talerze i polewamy syropem z rondelka. Pozostałą miksturę możemy przelać do naczynia i wykorzystać później w dowolny sposób.


SKŁADNIKI:
  • 4 kromki ciemnego (litewskiego) pieczywa;
  • 2 jajka;
  • 70 ml tłustego mleka;
  • 1/3 łyżeczki cynamonu;
  • 3-4 łyżki dżemu;
  • sok z dwóch, małych pomarańczy;
  • masło klarowane do smażenia.

SMACZNEGO!!!

wtorek, 7 października 2014

Zapiekanka z cukinii

Coś ta cukinia jest ostatnio częstym dodatkiem do potraw w mojej kuchni. Ba jest nawet ich głównym składnikiem. Co ja jednak poradzę, że można ją wykorzystać, w tak smaczny sposób, w tylu rodzajach potraw. A każdy w moim domu po prostu nią się zajada. Pozostaje tylko korzystać z jej dobrodziejstwa. Potrawa, którą Wam proponuje z reguły jest u nas kolacją. Bardzo łatwo i szybko można ją przygotować a składniki, z których można ją wykonać, zawsze posiadam pod ręką.


Cukinię myjemy ale nie obieramy. Kroimy w plastry. W rondelku roztapiamy masło a następnie moczymy cukinię, każdy plaster oddzielnie, dokładnie z obydwu stron. Wykładamy nimi następnie dno naczynia do zapiekania, które uprzednio również posmarowaliśmy masłem. Teraz do piekarnika na około 10 min, temp. 180 stopni. W czasie zapiekania cukinii ścieramy ser, na tarce o grubych oczkach i obieramy oraz kroimy w kostkę pomidory. W oddzielnej misce łączymy ze sobą jajka, śmietanę, sól, pieprz i oregano. Wyjmujemy cukinię z piekarnika, posypujemy serem i pomidorami oraz zalewamy jajeczną miksturą. Na końcu posypujemy zapiekankę pestkami słonecznika. Ponownie do zapiekania, tym razem na 20 min., temp. 200 stopni. Grzanie, jak poprzednim razem, tylko góra i dół.


SKŁADNIKI:
  • 1 średniej wielkości cukinia;
  • 3 łyżki startego, żółtego sera;
  • 2 pomidory;
  • 2 jajka;
  • opakowanie (200 g) śmietany 18 %;
  • 2 łyżki pestek słonecznika;
  • masło do cukinii i do wysmarowania naczynia;
  • sól, pieprz i oregano wedle uznania.

SMACZNEGO!!!

środa, 1 października 2014

Wegeburger

OK. Troszkę się spóźniłam z tym postem. Moje wegeburgery tak naprawdę były naszą wczorajszą kolacją z okazji Dnia Chłopaka ;) Cóż wyszło jak wyszło, czasu już nie cofnę ale kto powiedział, że nie można ich zjeść na przykład jeszcze raz, dzisiaj na kolację? Pod warunkiem, że coś zostanie ;) Tak więc moje menu na to wyjątkowe, męskie święto wyglądało tak: wegeburger, zimne piwo i... what ever you want ;)


Gabi zjadła oczywiście same wege kotlety, ostatnio zajada się bowiem każdą wersją bez mięsa, którą przygotuje. A wykonanie ich jest niezwykle proste. Najpierw ugotuj kaszę jaglaną w wodzie z dodatkiem kurkumy, curry i soli. Gotuj aż kasza wchłonie całą wodę. Odstaw do ostygnięcia. Umyj cukinie, nie obieraj, zetrzyj ją na tarce o grubych oczkach. Posól i odstaw na kilka minut aby puściła sok. Zajmij się teraz cebulą i czosnkiem. Posiekaj obydwa składniki i wrzuć na gorącą oliwę. Smaż dosłownie chwilkę, dodaj odciśniętą z wody cukinię. Gotuj jeszcze około 10 minut. Po tym czasie dorzuć kaszę jaglaną, słodką paprykę i natkę pietruszki. Spróbuj, może będzie trzeba jeszcze posolić. Pozostaw jeszcze chwilę na ogniu aby składniki się połączyły. Następnie odstaw do ostygnięcia. Dodaj jajko i startą mozzarellę. Wymieszaj dokładnie, wstaw do lodówki i poczekaj do wieczora ;)


A wieczorem ... ;) Przygotuj patelnię, rozgrzej oliwę, formuj małe, ładne placuszki i smaż po kilka minut z każdej strony. Nie pozostaje Ci teraz nic innego jak podgrzać bułki w piekarniku, przygotować sałatę, pomidora, rzodkiewkę i ewentualnie cebulę. 

SKŁADNIKI:

NA KOTLECIKI:
  • 1 zielona cukinia;
  • jedna torebka kaszy jaglanej = 100 g;
  • łyżeczka curry, szczypta kurkumy i soli;
  • ząbek czosnku;
  • 1 cebula;
  • 1 jajko;
  • 1 opakowanie mozzarelli;
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki;
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki;
  • oliwa z oliwek.
NA WEGEBURGERA:
  • bułki;
  • kotleciki z cukinii i kaszy jaglanej;
  • pomidor;
  • rzodkiewki;
  • cebula;
  • sałata.

OBOWIĄZKOWY SKŁADNIK MUZYCZNY:

ANIA WYSZKONI album pt. "Życie Jest W Porządku" posłuchaj w zakładce Muzyka do gotowania.

SMACZNEGO!!!